wtorek, 2 czerwca 2015

Czerwcowy "ArtPapier" - irlandzka poezja kobiet

WSPÓŁCZESNA IRLANDZKA POEZJA KOBIET W "ARTPAPIERZE"!

W czerwcowej odsłonie 16 prezentacji poetyckich - w tłumaczeniu grona 15 polskich tłumaczek i tłumaczy - z wstępem Megan Buckley.
Czytajcie, delektujcie się, przed Wami:

Afric McGlinchey, Ailbhe Darcy, Alice Lyons, Caitriona O'Reilly, Colette Ní Ghallchóir, Eleanor Hooker, Fióna Bolger, Jane Clarke, Jessica Traynor, Kimberly Campanello, Maria McManus, Mary O'Donnell, Nessa O'Mahony, Niamh Boyce, Rosemarie Rowley i Sarah Clancy.

_____________________________________________________________________________

Sarah Clancy

Sobowtór

W mieliznach zatoki Clew Bay pałętają się przeżute bryły wyspy,
parterowe domy są przyklejone do jej postrzępionych brzegów
jak nastolatki na rogach ulic, nic nie jest regularne,
nie będę nawet pytać, kto mieszka na tej ziemi jałowej i czy kogoś ona obchodzi.
Przypływ jest tak mocny, że nie da się wejść do domów
bez ugrzęźnięcia po pas w osadzie, który naniosło to szare i brzydkie wybrzeże;
zbyt mało też przestrzeni, by mogła wodować łódź. Jest pusta,
leży do góry dnem na brzegu, zostawiona tu, jak ja, porzucona
w tej krainie stęchłego błota i piasku, która dawno temu była pastwiskiem.
Już od dłuższego czasu mówi się o tym wraku wyrzuconym na brzeg,
pozbawionym jakiejkolwiek godności; jestem wycieńczona.
Collie podnosi tylną łapę i się odlewa; już od dłuższego czasu
słucham odgłosów bernikli, które wynoszą się stąd precz; nie dociera do mnie
ten klangor, bo ja tu zostaję, obnażona.
Mogę zażywać jedynie prądu z linii wysokiego napięcia
wsłuchaj się! Ni to śpiew, ni to wycie, ni to świst przedostaje się do moich trzewi,
przedziera się przez szarość jesiennego zmierzchu. Te brzęknięcia
mogą pochodzić z Syberii, lecz w przewodach moich włosów wypala się
zimne skamlenie i podoba mi się to, i ujmuje mnie ten collie,
gdy bryzgi morskiej wody rdzewieją na jego białym grzbiecie, przesączają się
przez zapięcia obroży, gdy przynosi mi ten sam,
nasiąknięty morzem kij, i jeszcze raz, i jeszcze raz, a ja
zażywam powietrza, i śmieję się jak głupia, ktoś szarpie moją strunę, brzęczę,
jestem echem, jestem swoim własnym sobowtórem. Nasłuchuję,
słyszysz? Czy to nie jest mój głos, czyż nie pochodzi ode mnie?

Tłum. Jakub Sajkowski

Kliknij i przeczytaj całość irlandzkiego numeru Dwutygodnika ArtPapier

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz