piątek, 28 czerwca 2013

Dwa nowe wiersze

Zacznijmy od sklepu z pamiątkami 

na przykład  pantofelek dla zakochanej rozwielitki,
został w miasteczku,
gdzie nie ma już zamku ani katedry,

za to na ruinach wybudowano miniatury,
są ogrodzone płotem pod napięciem.
Mówisz  idź stąd, zasłaniasz kościół –

ale czy zdjęcie jest potrzebne,
jeśli taki kościółek zmieści się w twojej torebce? Jeśli jego iglicą
mogłabyś malować usta? To dlaczego ich nie słuchasz?

Słucham, kochana, Boskie jest to, co mówisz, 
ale nie pomogę ci w odtworzeniu niczego,
w uprawie twojej maleńkiej grządki,

mój plecak nie pomieściłby tylu ubrań roboczych.
Za to mogę ci pomóc w umyciu sztucznych kwiatów,

może coś jeszcze się nadaje,
może coś jeszcze zostało z pogrzebu twojego  ojca. 





Wiersz o jednym norweskim słowie

Alicja ze strony Feromony.pl  
wysyła do mnie automatyczne listy, nie wolno na nie odpowiadać,

żeby nie uwiodły, nie zamknęły ust.  
Pisze: koniecznie aplikuj feromony na skórę!

Po ich zastosowaniu
znacznie łatwiej znajdziesz potencjalnego partnera,
nawet jeśli zamiast „Kocham” mówisz „Dommedagsfrykt,
co po norwesku oznacza „lęk przed dniem sądu ostatecznego”.

Jej przyjaciółka dzięki ich zbawczej mocy założyła rodzinę
i urodziła trzy córki.

Pierwsza jest piękna, dlatego nazwano ją Estyma.
Druga jest subtelna, dlatego nazwano ją Dyskrecja.
Trzecia połączyła cechy dwóch poprzednich. Nazwano ją Eskalacja. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz