sobota, 19 lutego 2011

Potop

Walka ze śniegiem trwa, przeczytałem w "Fakcie",
wujek Sam na posterze w oczy patrzy: a ty,
czy nadążasz? Co górą, opiłki czy płatki?
Czy show samoistnie wyłoni się z mgły

czy też z dymu kadzidła, gdy kapłan wyciągnie dłoń?
To chaos jest bogiem, gdy z ostatniego rzędu
w żaden sposób nie można dociec „skąd”,
gdy trwanie polega na niezliczonych dotknięciach.

Z ostatniego rzędu obraz jest zamazany.
Czy św. Franciszek trzyma dziecko w rękach,
czy jest podtrzymywane przez niewidzialną protezę?
I nie sposób dociec, czy to święty

podnosi je w górę, czy raczej to dziecko
wyciąga ręce ku szyi, chcąc go udusić.
I co ja mam z tego? Harmonię płatka śniegu?
Czy też może ciepło plastikowej łuski?

4 komentarze: