niedziela, 6 lutego 2011

Poezja kłamie? A niech sobie kłamie! Michał Nowak, „Historie Powszechne”

(uwaga, laurka!)


Przyznam szczerze że rzadko mi się zdarza debiut tak wyczekiwany jak książka Michała Nowaka. Jego wiersze poznałem na portalach internetowych już dobre parę lat temu – od dawna im kibicowałem, wiele z nich uznawałem za prawdziwe perły wśród wszędobylskich internetowych śmieci, dlatego też informacja, że „Historie powszechne” w końcu ukażą się w Bibliotece Arterii, była dla mnie bardzo pozytywną wiadomością. To, co mnie w nich ujęło od początku, jeszcze przed dostaniem do łapek „Historii Powszechnych”, to nieustające wrażenie autentyczności, naturalności opowiadanej w wierszach historii. I jakby na przekór temu, zanim jeszcze wejdziemy w „Historie..”, autor robi zastrzeżenie: najpierw mottem z Miłosza, o „niedokładności opowiadanej historii” i „późniejszym obrastaniu jej legendą”, a potem przypomina znane powiedzenie historyków „kłamie jak naoczny świadek”.

A więc autor niemal od początku kryguje się, albo zaznacza, że to wszystko co opowie w książeczce będzie ściemą, grą. Tylko czy w ogóle da się opowiedzieć historię, nie pomijając żadnego szczegółu? Poza tym, jest chyba rzeczą oczywistą, że historia włożona w ramy formy artystycznej, na przykład poetyckiej, musi być w pewien sposób dostosowana do formy, nawet jeśli jest to opowieść oparta na faktach, to musi mieć określony porządek, który jest, bądźmy szczerzy, wykreowany sztucznie. Nie przez wydarzenia, ale przez poetę. Więc nie tego wymaga się od piszącego – prawdy, tylko ewentualnie iluzji prawdy, iluzji autentyczności, lub też wciągnięcia w opowieść zupełnie fantastyczną.

W przypadku wierszy Michała Nowaka ta iluzja autentyczności jest wręcz – przynajmniej dla mnie – idealna. Michał Nowak ma, po pierwsze, niesamowity dar opowiadania historii. To są opowieści hipnotyzujące, wciągające, tętniące życiem, szczegółami, szczególikami – a przede wszystkim emocjami. Po drugie, są to rzeczywiście, jak sugeruje tytuł, „Historie powszechne”. Michał Nowak dotyka problemów prawdziwych, osadzonych głęboko w „tu i teraz”, i nawet jeśli bardzo często dotykają problemów dramatycznych, takich jak choroba, śmierć, bądź bycie na granicy śmierci, robią to w sposób tak bezpretensjonalny i naturalny, że znacznie więcej jest – przynajmniej dla mnie – szansy na wzruszenie niż odrzucenia sztucznością i teatralnością.

Nie ma tu w tym wszystkim znaczenia dla mnie czy – jak utrzymuje w blurbie Radek Wiśniewski, Michał Nowak jest rzeczywiście „z domu Rozenberg”, czy to jego dziadek, jego wujek, jego mama, i czy rzeczywiście istnieje dziewczyna, która umiała „zrobić supełek na ogonku wiśni”, jak poeta-kłamca pisze w „Wierszu fabularnym 2006”. Dla mnie „Historie powszechne” są tomem wciągającym i poruszającym, nawet jeśli każde jedno słowo z tego tomu to bujda na resorach.









z pamiętnika Erny Pfannestiel-Walisch


''Ta w ciąży biła leżącego na deskach młodego chłopca czymś twardszym niż pejcz, z czym się nie rozstawała, bo z głowy lała się krew i już nie dawał znaku życia, reakcji na razy. Spocona zziajana twarz bestii, nie do zapomnienia.''



dziś rano młody mężczyzna pomógł mi z zakupami i choć wcale aż tak
ciężko nie miałam (kupiłam sałatę pomidor makaron i tylko mąkę na ciastka)
sprawiło mi to radość

'przed południem, w fotelu przy oknie podglądałam sikorkę czujną na krawędzi
dachu i kocura śpiącego w ogrodzie pomyślałam że umieć znaleźć pierwsze dni
wiosny to znaczy pogodzić się z Bogiem

po południu' po II śniadaniu do piętnastej przegląd prasy (poruszył mnie
bardzo artykuł o San Pedro de Cutud) później dwie godziny drzemki przy muzyce

położyłam się wcześniej niż zwykle tuż po serialu tym razem nikt do mnie nie przyszedł






czasem to proza otwiera wiersz

spotykam ją przy tych dwóch biednych misiach na Solidarności albo
pod plakatem auchan przy pięćset dwunastce w który gapię się
rano w dni robocze

nie widzieliśmy się z 10 lat a wydaje się że niedawno
jeszcze piliśmy wino w parku na dole a potem
gziliśmy się w trawie zamiast pójść na wykład
z romantyzmu

.......................................................

Ja przez ten czas mieszkałam na Marymoncie
byłam bardzo chora i sama z guzem w moim mózgu
jak raz pomiędzy mnie a świat wdarły się stal i szkło
naświetlanie pozbawiło mnie światła
chemia wysuszyła i obróciła w proszek chemię z moich
zapachów i słów choć rozpłakałam się
dopiero na widok włosów na podłodze
pamiętasz je miękkie czarne aż do pasa?


.............................................................

włażę po schodach na 4 piętro (pytam: jeszcze
masz tego starego kundla przybłędę?
a szkic węglem ze staruszkiem łupiącym orzechy
który tak lubiłaś?) niosę dwie butelki
białego wina i cokolwiek

żeby zagryźć przegryźć się







list otwarty

i choćbym nawet rozumiała to co w tobie za ciebie pisze powieść
nie wierzę żebyś to ty sam pisał tymi słowy: zaczęło się

zbudowano pawilon11 a okoliczne domy jeziora lasy mieszane
zasypano ludzie duszą się pod gruzem przez wiele tygodni

choćbym i nawet to zrozumiała zostanę z Tobą najwyżej
zacznę palić i pić będę nocami chadzać mostem śląskim

nauczę się patrzeć w wodę abyś tylko przyszedł do mnie
ciało nosić będę w czerni i kochać cię jakoś tak na zawsze

abyś tylko przyszedł do mnie mieszkam pod nr ∞ to mały domek
między brzozami poznasz na pewno bo jest nie skończony

wystarczy powiedzieć że pijani robotnicy krzywo przykuli
tabliczkę z nr 8 mieszkam pod ósemką słyszysz mnie?

chodź jestem gotowa przyjęłam pozycję rozgrzane mam policzki
i uda abyś tylko przyszedł do mnie zerżnął nadał rytm



Michał Nowak, Historie powszechne, Biblioteka Arterii 2010 (dostępne z czasopismem "Arterie")

3 komentarze:

  1. Czekałam na książkę Michała i mam nadzieję, że wpadnie niedługo w moje łapki. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja mam od Bierezina, i w żadnym razie się nie zawiodłem, już mam faworyta na Silesiusa ;D

    OdpowiedzUsuń