wtorek, 8 lutego 2011

Nie wszystko zmienia się w kamień. Wywiad z Ewą Brzozą-Birk

14.11.09, w Poznaniu, miała miejsce promocja debiutanckiej książki Ewy Brzozy-Birk. Spotkanie przebiegło w świetnej atmosferze, autorka przeczytała swoje bardzo dobre wiersze, przy tym ciekawie, z poczuciem humoru, opowiadała o poezji w Danii, o jej nowym kraju, oraz o swoich wierszach. Ja miałem tuż przed spotkaniem, okazję do prywatnej rozmowy, face to face z poetką – zapraszam do lektury.

____________________________________________________________________

Kochany, może pojadę do Twin Peaks, mapę rozłożyłam na szynach. Oraz drugi cytat - Rozhuśtam most. Szyny to nie jest najbezpieczniejsze miejsce na rozkładanie mapy. Bezpieczniej jest również przechodzić przez most stabilny, a nie rozhuśtany. Co Cię tak pasjonuje w niebezpieczeństwie?


Nie wiem czy to jest niebezpieczeństwo. Sprawa polega na tym, że całość tego tomiku jest pożegnaniem z etapem podjęcia decyzji wyjazdu z Polski. Ten tomik jest zakończony. Być może jeszcze pojawią się wiersze, które do tego nawiążą, ale generalnie wiersze w tomiku, to zamknięcie pewnego epizodu, bardzo ważnego w moim życiu. Czyli po prostu wyjazdu z Polski. Ja pochodzę z opiekuńczej rodziny i ten wyjazd jawił się dla mnie jako wyjazd w kosmos, niemalże. Dlatego może właśnie wszystkie nawiązywania, mapa na torach… To był pociąg, pociąg do Świnoujścia, z Warszawy, później prom do Danii, w związku z tym było to dla mnie przeżycie, wiesz, ekstremalne. Poza tym, jestem po polio, chodzę o kuli, więc dlatego też „rozhuśtam most” – jak kocham, to kocham, a jak chodzę, to się kołyszę (śmiech).


Czyli to są wiersze bardzo osobiste?


Oczywiście, no bo ja w ogóle piszę "osobiście". To są wszystko reminiscencje, wiesz, spotkania z ludźmi, i z tego, co ja w życiu doświadczyłam. Podmiot liryczny tego tomiku to tak naprawdę ja, ludzie, których spotykam, ja, która się borykam z jakimiś swoimi sprawami i problemami. Piszę o ludziach mi bliskich – o moich przyjaźniach, mężach, o moich byłych narzeczonych, córce, bo te osoby podarowały mi swoją cząstkę, która jest obecna w moim życiorysie. I te części, to własnie ja.


Czy to nie jest tak, że główny punkt ciężkości tego tomiku jest po stronie podróży i emigracji?


Absolutnie emigracja i, tak jak powiedziałam, to jest mój rachunek sumienia – ponieważ to była też, w jakimś sensie, ucieczka z kraju. W związku z tym , jak sadzę, chciałam zrozumieć dlaczego to się stało, patrząc po latach, czy może sama przed sobą chcę się usprawiedliwić?… Nie wiem. Daję to pod rozwagę Czytelnikowi. Tomik jest przemyślany - każdy wiersz nawiązuje do jakiegoś kolejnego etapu .


A jednak, masz w tomiku zdanie „tworzę niewiarygodne historie”. Ile w tym wszystkim kreacji?


Oczywiście, kreacja jest. Po latach pewne rzeczy się "koloruje", tak działa ludzka pamięć... i te historie rzeczywiście mogą brzmieć niewiarygodnie. To też jest tak, że żyję wśród Duńczyków i dla nich opowieści z Polski są niewiarygodnymi historiami. Oni po prostu nie rozumieją, jak można wyjechać z własnego kraju. To jest dla Wikingów nie do pojęcia. Dla nich absolutnie niewiarygodna historia. Dla mnie wszystko, o czym napisałam, stało się, ale żeby złapać dystans, w wierszach można odczytać dużą dawkę autoironii.



Zdarzały Ci się teksty "nawiązujące". Może nawet nie w tomiku, ale pisałaś teksty o Sylvii Plath, o Josifie Brodskim… Jakie są Twoje inspiracje literackie?


Pisząc poezję, możemy nawet podświadomie nawiązywać do swoich mistrzów, do osób, których pisanie nas kiedyś zafascynowało i tak dalej. Dla mnie „Szklany klosz” i później, jak poznałam język angielski, czytanie w oryginale wierszy Sylvii Plath – ale także i wspomnień, ponieważ kocham biografie – po prostu gdzieś tam musiało pozostać.


Czyli głównie konfesja i głównie Sylvia Plath?


Konfesja tak, ale nie do końca Sylvia Plath, bo to jednak była słaba baba.


Nie mówię oczywiście o osobowości, mówię o pewnym klimacie.


Myślę, że zostawię to Czytelnikom. Jeśli znajdziecie jakieś ślady Sylvii, Brodskiego –ucieszę się . Bardziej Bukowski, Berryman, bardziej takie klimaty, już później. Ale absolutnie nie neguję fascynacji z młodości. Myślę, że w pisaniu najważniejszy jest własny styl - to już, myślę, osiągnęłam. Jedni mówią, że to jest fajne, drudzy, że wręcz przeciwnie, bo jak można się tak „wybebeszać”. Okazuje się, ze można (śmiech).


A fascynacje aktualne – czy masz jakiegoś pisarza, który Cię ostatnio powalił? I czy masz poetę/pisarza, który może nie tyle jest grafomański, ale Cię jakoś odrzuca?


Polski czy zagraniczny?


Może być polski, może być zagraniczny.


W tej chwili odchodzę od poezji "poezyjnej", tej, którą tak dobrze znamy i , uważam , za często, i za bardzo gloryfikujemy. Przede wszystkim kręci mnie antypoezja, taki na przykład James Tate i pod różnymi nickami, na nieszufladzie, próbuję przedstawić ten rodzaj wierszowania.


Wróćmy do Twoich wierszy. W jednej z opinii o Twoich tekstach Edward Pasewicz powiedział, „że w tych wierszach jest miejsce na czułość i drapieżność”. Co wolisz bardziej -czułość czy drapieżność? A może oba?


Jedno i drugie, bo wiesz, jestem ciepłą kobietą (śmiech). Zostawiam, mimo że to jest mocne i drapieżne, jakiś moment nadziei, coś, co człowiekowi może zapalić światełko, tak myślę. Jedno nie może istnieć bez drugiego, bo tak naprawdę ja się nie godzę na zło, gdy piszę o sytuacjach ciężkich, o problemach, wiem, że jest to droga, przez którą każdy musi, tak czy inaczej przejść, coś , co być musiało, żebym coś ważnego zrozumieć, więc niczego nie żałuję i podchodzę, po jakimś czasie, do tych życiowych prób z sercem, czułością .


Jak to jest z tym Internetem? Z jednej strony czasem na niego psioczysz, a z drugiej strony, wydajesz sie do niego przywiązana.


Jesetem uzależniona od Internetu. Nadaję z krainy wiecznych lodów emocjonalnych i intelektualnych, internet, to jest jedyne miejsce, w którym się czuję sobą i czuję się świetnie – poznałam wspaniałych, fascynującyh ludzi, poza tym nigdybym nie zafunkcjonowała jako poetka, gdyby nie było Internetu. Ja się tak panicznie bałam papieru. Pisałam wiersze od 13 roku życia, ale dopiero Nieszuflada ze mnie wycisnęła wszystkie soki...nieszufladowcy mnie zdopingowali swoją krytyką, nigdy bym nie była swoją poezją tu, gdzie teraz jestem bez Nieszuflady. O poezji-polskiej nie mówię, bo to był mezalians, raczej nieprzyjemny.


Jak ludzie mają pisać, gdy zaczynają?


Dlatego powiedziałam, Jakubie, gdy to jest 10 wierszy, no, 100, mogę się zgodzić, że ktoś się rozkręca, szuka. Ale jeśli jest 300 – to już zaczynam się pytać, po co? Ludzie mówią, nie jestem poetą, tylko sobie piszę… Na pewnych portalach terapeutycznych typu „bej” może to jest fajne. Ale na przykład – www.poezja-polska.pl - gdzie jest „poezja” w nazwie, jakby wizytówka poezji polskiej, to może krew człowieka zalewać. Ja mam znajomych Duńczyków, którzy również nauczyli się języka polskiego i również czytają poezję polską. To powinno brzmieć dumnie. Poza tym, jeśli czytam z rzędu10 wierszy , które są słabe, jak dziesiąte parzenie herbaty albo mocno znajome w moim pojęciu (bo być może się mylę, ale skoro się nudzę, ziewam i wkurzam, to coś nie tak, prawda?...), bo pobrzmiewają "wojaczkowato", "herbertowsko" czy "różewiczowsko", to mi się odechciewa. Uważam, że należy szukać swojego stylu, a nie kopiować z benedyktyńskim samozaparciem...


Czas na pytanie puentujące i znowu cytat: Chcę poznać tajemnicę/dlaczego rzeczy tracą połysk./ Nie wszystko zmienia się w kamień. A więc - co można zgłębić, a czego nie można?


Ciekawe pytanie. Z jednej strony rzeczy tracą połysk, z drugiej - chciałoby się, by pewne wartości były zachowane, chociaż są weryfikowane czasem twardo przez życie. Wszystko ulega weryfikacji, wszystko przemija. To, że czuję się cały czas młoda duchowo, wiele razy wkurza moje ciało … Ale pewne wartości, a przede wszystkim miłość, ale miłość rozumiana w bardzo szerokim pojęciu, Kubo, nie powinna się zdewaluować ani przeminąć, bez względu na czas, bez względu na życiowe pułapki. Na szczęście w nas jest tak wiele dobra, radości i światła. Mimo ciężkich przeżyć, doświadczeń, które mnie dotknęły , mówię ludziom , że – kurczę – wciąż jeszcze tysiące fajnych spraw do przeżycia i warto temu poświęcić swój czas, szukać. Pisanie jest moją wielką pasją, nadal z dreszczem emocji wysyłam wiersz na Nieszufladę. Nie wszystko zmienia się w kamień, pamiętajcie - czyli bądźmy wierni sobie, i temu, co kochamy. Ech, poleciało patosem, ale tak uważam. I się tego nie wstydzę.


Skoro się nie wstydzisz, to tym optymistycznym akcentem kończę i dziękuję Ci za rozmowę.


Również bardzo dziękuję.


Rozmawiał Kuba Sajkowski

1 komentarz: