piątek, 21 stycznia 2011

pies zmartwychwstaje

Próba.

w oczywisty sposób nawiązuję do Sajkowskiego. Żeby nie było.


pytasz: jak duży jest księżyc, tak naprawdę?

pierwszy grudnia. śnieg spadł prawie na czas.
temperatura na zewnątrz nie różni się niczym
od tej, którą moje ciało ma od lat. mija dwudziesta
druga godzina dnia, dworzec pustoszeje.
za chwilę nie będzie tu nikogo, jeśli pominiemy
mnie i sprzątaczkę. paszła, won!- krzyczy kobieta
i trudno to pomylić z zaproszeniem na wódkę.

obok dworca jest most. mówi się, że przychodzą tu
ci, którzy nigdy nie odnaleźli straty. patrzę w gasnące
światła pociągów i zastanawiam się, jakby to było,
gdybyś uciekał jednym z nich. kiedy odpalam papierosa
ciągle trzęsą mi się ręce.

od strony miasta nadciąga grupa pijanych studentów.
zachrypnięte gardła wykrzykują Katiuszę. jest coś
niedobrego w tym, jak patrzę mężczyznom w twarz.
zima
- mówi jeden i spluwa mi pod nogi w odpowiedzi.

jeszcze wczoraj (a pamiętajmy, że świat widziany z góry
to tylko ciąg wydarzeń
) to ja miałam uciekać. miałam być
oddalającym się światłem, punktem, który ciągle
przesuwa się po mapie. otwieram oczy i wyciągam
do góry dłoń.

z odpowiedniej perspektywy księżyc nie jest większy od twojego kciuka-naprawdę.

2 komentarze:

  1. Piotr Gajda

    ROZKŁAD JAZDY

    Pies zdychał nieopodal dworca. Ulepione z innej
    gliny autobusy nie oglądały się za siebie
    i kontynuowały cudzą podróż. Jeśli kiedykolwiek
    śnił ci się kundel, którego obsiadły wrony,

    to właśnie ten. Ja też go śniłem, a potem
    wyminąłem obojętnie. Na jego skołtunioną sierść
    z drzewa spadł liść i szeptał, że nadejdzie zima,
    skróci nasze dni do lokalnego kursu.

    A ty, co sobie wyobrażasz? Czerwone światełko
    w tunelu będzie gasnącym psim okiem,
    inne znaki pozostaną takie same.
    Wiosną sukę w rui potrąci pośpieszny.



    tak mi się skojarzyło ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. mnie też, od razu :) poza tym bardzo pierwszorzędne nawiązanie droga Pani :)
    z przyjemnością :)

    OdpowiedzUsuń