Potem
wynieśliśmy jego meble. Na podwórku
czekała ciężarówka gotowa do drogi.
W środku resztki cementu, splątane łańcuchy.
Mariusz Grzebalski, „Potem”
Śmiałem się z tego chłopca, gdy biegał po klasie
czekała ciężarówka gotowa do drogi.
W środku resztki cementu, splątane łańcuchy.
Mariusz Grzebalski, „Potem”
Śmiałem się z tego chłopca, gdy biegał po klasie
z portfelem wsadzonym w tylną kieszeń
tak,
że musiał go przytrzymywać. Teraz
spotykamy się ze znajomymi ze szkoły
na jego pogrzebie. Zawsze był roztrzepany
na jego pogrzebie. Zawsze był roztrzepany
- wzdychamy ciepło.
Zostawiał po sobie dokumenty
albo miedziaki,
które zbieraliśmy na szczęście.
Przypadek, o którym lekarze mówili:
jeden na milion.
Przypadek jeden na milion,
kiedy spotykasz
urocze studentki
w pociągu do
Bielska-Białej,
a one mają naleśniki z malinowym nadzieniem.
Ty to łykasz, choć
ojciec powiedziałby,
że nieznanych nie wolno,
że jesteś jak ta
foczka w zoo,
u której po śmierci
znajdują w brzuchu
setki monet.
setki monet.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz