piątek, 19 grudnia 2014

Brzęknięcia

Potem wynieśliśmy jego meble. Na podwórku
czekała ciężarówka gotowa do drogi.
W środku resztki cementu, splątane łańcuchy.



Mariusz Grzebalski, „Potem”



Śmiałem się z tego chłopca, gdy biegał po klasie
z portfelem wsadzonym w tylną kieszeń tak,
że musiał go przytrzymywać. Teraz

spotykamy się ze znajomymi ze szkoły
na jego pogrzebie. Zawsze był roztrzepany
- wzdychamy ciepło. Zostawiał po sobie dokumenty

albo miedziaki, które zbieraliśmy  na szczęście.
Przypadek, o którym lekarze mówili:
jeden na milion. Przypadek jeden na milion,

kiedy spotykasz urocze studentki
w pociągu do Bielska-Białej,
a one mają naleśniki z malinowym nadzieniem.
Ty to łykasz, choć ojciec powiedziałby,

że nieznanych nie wolno,
że jesteś jak ta foczka w zoo,
u której po śmierci znajdują w brzuchu
setki monet.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz