M. M. B.
Niosę ci pigwówkę i szachy.
Niosę ci pigwówkę i szachy.
Parę lat
temu takie połączenie byłoby karkołomne, wtedy
upijałem się
dwoma piwami. Pojechałem jednak do Rosji,
Twarze tamtych
ludzi mówiły: pociesz mnie jakoś, bo
ocipieję,
w końcu
usiadłem z nimi do wspólnego stołu,
piłem wódkę
z plastikowego kubka, zagryzaliśmy kawałkami pomarańczy.
Wczoraj tez miałem pomarańczę, przyjaciółka
dała mi ją na drogę,
lecz cóż mi
po niej? Nikt w przedziale nie chciał, bym się z nim dzielił.
Jedynie pies
mi mordę lizał, było to tyleż interesowne, co nieskuteczne
(było to już
po fakcie, nie wolno dokarmiać zwierząt). A teraz
niosę pigwówkę
i szachy. Technikę gry
mam nieco
tylko poprawioną. Jest w niej konsekwencja
choć
zupełnie nie ma wyczucia.
świetny wiersz Kuba :) jest totalnie wywazony, w sumie esencja tego, co w Twoim pisaniu najlepsze i az mi samej zgrzytaja te pochwały, ale cóż robić?
OdpowiedzUsuńkumasz bazę, już sie o Ciebie nie boję :) szacun
Kubuś, Ty wiesz, że kocham Twoje wiersze, nawet jeśli nie do końca wyłapuję Twoje intencje to zawsze wywołują one w mojej duszy spore zamieszanie :) A ten to już "w ogóle" ;) chyba najbardziej lubię go za taką lekko uśmiechniętą melancholię z kroplą ironii.
OdpowiedzUsuńUśmiechnięta melancholia, ładnie :) i ironia, owszem, chyba od paru lat nie napisałem wiersza który by nie miał w sobie ironii ;D
OdpowiedzUsuńdziękuję wam, miło :)