Postanowiłem napisać cykl
tekstów. Teksty poetyckie na razie mi nie idą w tym roku, niech to zatem będzie
coś bliżej felietonu, no, może nie nazywając ich tak górnolotnie. O tym, że mam
zamiar, rozmawiałem z moją serdeczną znajomą, ona stwierdziła że najlepiej
wychodzi „na spontanie”, poniekąd miała rację, bo te pomysły, które mam w
głowie już od dłuższego czasu, na razie się nie zmaterializowały, natomiast
zmaterializował się pomysł zupełnie świeżutki, to znaczy dosłownie dzisiejszy.
O tym, co było bezpośrednią inspiracją, za chwilę. Słowem kluczem na dzisiaj
będzie natomiast słowo „lista”.
Kolejną listę – z logiką milion
razy bardziej porażająca - zobaczyłem dzisiaj na przystanku. Wyglądała tak:
W sumie nie jest to lista
adresowana do mnie, bo żadne z powyższych nie należy do moich idoli, ani też
ich nie oglądam. Newsy sprawdzam w Internecie, działka Magdy Gessler interesuje
mnie tyle co zeszłoroczny śnieg, a gdyby wyżej nie było napisane, to nawet nie
znalazłbym sławnego podobno programu Tomasza Lisa, bo nie kojarzyłem w jakiej
leci stacji. Jednak, jak uczyli mnie w wielu różnych miejscach, wypowiadać
należy się logicznie, a argumenty formułować sensownie. W związku z tym mam
kilka kontrolnych pytań dla autorów „listy”.
Co miał zrobić Grzegorz Miecugow,
urodzony w 1955 r., aby powstrzymać swojego ojca przed sygnowaniem apelu z r.
1953?
Czy Grzegorz Miecugow,
dowiedziawszy się, że jego ojciec jeszcze przed jego urodzeniem narobił bałaganu,
powinien automatycznie popełnić samobójstwo?
Skąd u autorów listy taka
niezachwiana wiara w stuprocentową sprawdzalność przysłów ludowych, np. „jaki
ojciec, taki syn”?
Skąd u autorów listy tak
niezachwiania wiara w stuprocentową dziedziczność cech osobowościowych, której
zapewne genetycy nie podzielają?
Czy kiedy idą na przyjęcie i
pokłócą się z głową rodziny, to profilaktycznie dają również w ryj synowi?
Dlaczego Magda Gessler nie może
być AUTORYTETEM w dziedzinie gastronomii? Co ma piernik do wiatraka? Co ma
gastronomia do moralności?
Takie pytania można mnożyć, i w zasadzie cały temat byłby tak głupi, że
nie wart wzmianki, jednak problem w tym że, jakkolwiek by to dziwacznie nie
zabrzmiało, tego typu opinie nie są odosobnione. Niektórzy próbują, na
przykład, dorabiać do tego ideologię. Np. jeden z popularnych prawicowych blogerów
dowodzi, że wpływy rodziców pomogły tym właśnie osobom w
awansie zawodowym (jak pomogły? Gdzie pomogły? Do czego pomogły? Tego jednak
nie wyjaśnia). Pisze również:
Wszyscy
wychowali się w domach skrajnie lewicowych i internacjonalistycznych, krótkim
zdaniem międzynarodówka komunistyczna. Żaden z tych domów nie był polski i w
każdym domu panowała nienawiść do religii, opium dla mas. Chcę przez to
powiedzieć, że każdy ma prawo do luzu, dystansu i torebki od Gucciego, ale
dlaczego to robi w imieniu narodu i religii, z którymi nigdy nie miał nic
wspólnego?
Że WTF??? W jaki sposób Magda Gessler występuje w imieniu
narodu? Co mają wspólnego poglądy na politykę i religię do umiejętności
dziennikarskich? A przede wszystkim – drodzy autorzy, jeśli już chcecie wykazać
tendencyjność czy nieudolność tych czy innych dziennikarzy (nie przeczę), to
dlaczego nie zadacie sobie trochę trudu, by uderzać celnie, zamiast walić byle
czym i na ślepo? Zresztą, po co ja pytam. Przecież wiadomo, że liczy się nie
to, co mówisz, ale czy jesteś po odpowiedniej stronie. A potem już wszystkie
chwyty dozwolone.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz