sobota, 29 grudnia 2012

Dwa wiersze medialne

Paulina Korzeniewska

***

brak mi przy tobie drobnomieszczańskiego wkurwienia,
otwartych powierzchni na siarczysty wiatr.

brak mi horyzontalnych spojrzeń przez judasza,

pierdolenia wszystkiego serdecznie. obiecaliśmy sobie
w tym meczu nie wpuścić ani jednej bramki
teraz media wieszają na nas psy



_____________________



Kuba Sajkowski

Piosenka noworoczna

Dziewczynko, inne media na mnie psy wieszają,
więc śmiej się do mnie, śmiej się, jak konfetti rozsyp
coś, czemu tak naprawdę nie sprostasz słowami.
Wstążki, okruchy ciastek, krople krwi i włosy.

Rozmydlone są drogi serpentyn, poręcze
pękają od naporu tłumów oraz mrozu.
Odwróceni jak mosty, odbici jak tęcza,
jak wasze „puk” albo „pyk” w bańki naszych głosów.

Cmentarz dzieci niepoczętych


Poprawiałem w ogrodzie wiersze znajomej, w tym czasie
nabuzowany pies biegał radośnie i bez celu,
potem wytarzał się w padlinie. Wściekłem się,

ale można było się tego spodziewać,
skoro ma imię po Ryśku Riedlu. Cały w trawie i zwłokach
skowronka? To nie skowronek, to resztki ryb -
pokarm ptaków wodnych,

tych, które rzadziej doświadczają ognia,
niekoniecznie śpiewają, raczej skrzeczą,  gdy coś uwiera je w gardło.  
Poprawiałem w ogrodzie wiersze znajomej,
musiałem przerwać, żeby umyć psa, przygotować  na drogę

od furtki do drzwi, ostatnią
w  dniu dzisiejszym.  Jakby ten kraj chciał mnie uchronić, dbać

o niepoczęte, słabsze,
spalające się mniej skutecznie. 

środa, 26 grudnia 2012

The Next Big Thing


Kajetan Herdyński, kolega poeta, zaprosił mnie do okołoliterackiej zabawy, w którą bawią się angielscy pisarze, a która polega na tym, że wszyscy odpowiadają na te same pytania, dotyczące ich aktualnego projektu. Moje odpowiedzi znajdziecie poniżej, jak widzicie, potraktowałem rzecz tak, jak się powinno zabawę traktować, czyli bez napinki. 



Where did the idea come from for the book?

If I remember correctly, the first moment I realized that I may be ready to start writing my first collection of poems (titled Ślizgawki (Slides)) was when I was invited for a program for young poets called “Połów”, organized by Biuro Literackie, a publisher from Wrocław. It was in 2008, and for this program I already had to have at about dozen of poems that  meant to constitute a whole. The other poems just came along with time, and I ended up with around 40 poems and a story about, say, a naïve youngster who strives to find his place in the world. Not a very revolutionary one, but, I guess, great stories are for prose, the pleasure of poetry lies in the meanders of language.

What genre does your book fall under?

I guess it’s poetry, but you may call it anything you like.

What actors would you choose to play the part of your characters in a movie rendition? 

Don’t know, I guess some young actor playing some naïve adolescent, i.e. someone from Dead Poet’s Society? Or me? Or myself? Or I? Just kidding, I really don’t care.

What is the one sentence synopsis of your book? 

I’ve never thought of one sentence. I may have been thinking of one word – the title. Yes, I think the title word “ślizgawki” (slides) would much better work for a synopsis than any other word or sentence. Though, I hope every reader would have its own “synopsis” of the book in their mind.

How long did it take you to write the first draft of the manuscript?

I remember I sent a first “draft” for Bierezin competition after about a year, but I think that (although it was nominated), it was rather a crap ;) I think the first real “version” that had some potential and was kind of close to the final version appeared after about 2 years.

Who or what inspired you to write this book?

Everything around me.

What else about your book might pique the reader’s interest?

Nothing. The only thing that could pique the reader’s interest (or not) is what’s inside it.

Will your book be self-published or represented by an agency?

It’s been published on the brink of 2010/2011 by Zeszyty Poetyckie from Gniezno.  

_________________________________
Wersja polska:

_______

Skąd się wziął pomysł na napisanie tej książki? 

O ile dobrze pamiętam pomysł by zacząć pisać debiutancką książkę pojawił się podczas projektu “Połów 2009”, organizowanego przez Biuro Literackie. Z trzynastu tekstów przygotowywanych na tę okazję w końcu powstało około 40. Opowiadają, jak mi się wydaje, zwykłą historię młodego chłopaka usiłującego odnaleźć się w rzeczywistości. Nic rewolucyjnego, ale od genialnych historii jest proza, w poezji liczy się język.

Do jakiego gatunku literackiego zaliczyłbyś swoją książkę? 

Niech to będzie poezja, ale jak ktoś uważa inaczej, niech nazwie ją dowolnie.

 Których aktorów wybrałbyś do zagrania głównych ról w filmowej adaptacji książki? 

Jakiś actor grający naiwnego chłopca, może ze Stowarzyszenia Umarłych Poetów? Albo ja? Żartuję, chyba średnio mnie to obchodzi.

 Jak jednym zdaniem streściłbyś tę książkę?

Jedno zdanie? Raczej nie. Najlepiej by zagrało chyba słowo tytułowe (“ślizgawki”), choc mam nadzieję że każdy czytelnik streścił ją sobie po swojemu.

Ile czasu zajęło napisanie pierwszej wersji manuskryptu?

Pierwsza wprawka powstała po roku na okazję którejś edycji Bierezina, ale nie była najlepsza ;). Coś, co stanowiło już całość i było w miarę zbliżone do oryginału powstało po mniej więcej dwóch latach.

Kto lub co cię zainspirowało do napisania?

Wszystko wokół mnie.

Co jeszcze mogłoby przyciągnąć potencjalnego czytelnika?

Nic więcej oprócz tego co jest w środku.

Czy książka będzie wydana własnym sumptem bądź nakładem wydawnictwa?


Na przełomie 2010 I 2011 roku została opublikowana przez Zeszyty Poetyckie z Gniezna.


____________________________
Do zabawy zaprosiłem Rafała Gawina:


czwartek, 20 grudnia 2012

Cztery wiersze o ptakach


Teresa Radziewicz

MATKI

Pęcznieć na wiosnę, gdy każde stworzenie wykazuje
podobną tendencję. Nosić nowinę, mimo że nic nowego
nie zdarza się. Wyrównywać oddech, krok i dni

z nocą. Spodziewać się, a udawać, że nie i że nic,
i nigdy. Urodzić ptaka, pisklę. Nadać mu imię,
chociaż nie wykluło się z jaja. Nauczyć latać,

gdy przyjdzie pora - nie zatrzymywać. Znaczyć
mało, podrywać się na każdy szelest.



Stanisław Grochowiak

PO CIEMKU

- Opowiedz ptaka...
Dobrze. Opowiadam:
Ta strzała była na końcu złocona,
złotnik ją strugał do perfidnych zadań...
niosąc ją z nieba, cieniutko się kona.

- Opowiedz rybę...
Dobrze. Opowiadam:
Ten motek czuły a jakże treściwy,
ktoś piękny może do twarzy przykładał,
bo twarz ma gładkość podobną do ryby.

- Opowiedz konia...
Dobrze. Opowiadam:
Najczulej pętać jedwabiem. A potem
pieszczota noża na błyszczących zadach...
Koń nawet martwy odwdzięczy pieszczotę.

- Opowiedz rzeźnię...
Dobrze. Opowiadam:
Są jednorożce o ciężkich powiekach
wędrują białe po wiśniowych sadach,
ich grzywy płaczą na leniwych rzekach...




Leonard Cohen

PTAK NA DRUCIE



Jak ptak na drucie
Jak pijak w nocnym chórze
Próbowałem na swój sposób być wolnym
Jak robak na wędce
Jak rycerz w starej księdze
Zachowałem dla wolności swe chorągwie

Jeżeli bywałem niemiły
Mam nadzieję, że już wybaczyłaś
Jeżeli nawet kłamałem
Wiesz, że ciebie oszukać nie chciałem

Jak martwy noworodek
Jak bestia ostrym rogiem
Rozdzierałem każdego kto się zbliżał
Lecz przysięgam na tę pieśń
I na wszystko, co czyniłem źle
Że dla ciebie to wszystko naprawię

Zobaczyłem żebraka wspartego na drewnianej kuli
Rzekł do mnie Nigdy nie żądaj za wiele
A piękna dziewczyna w drzwiach ciemnych stojąca
Zawołała: -  Hej, dlaczego nie prosisz o więcej?

Jak ptak…

Tłum. M. Zembaty



Tomasz Majeran

PROTOKOŁY MĘDRCÓW NARRACJI

(Zima zapisze się na kartach tej historii,
jako ta, która wpędziła nas w opuchły sen
i w głuchy kamień skuła serca dzwonów).
Lecz oto nadchodzi czas podmiejskiej pieśni,

wielki cykl słońca na nowo odradza się
i co krok stwarza nam niestworzone rzeczy!
Po lewej widzimy kwitnącą jabłoń, po prawej
staruszek w altanie podnosi głowę znad książki

i pozdrawia nas przyjaznym gestem.
Najciekawsze jest jednak dopiero przed nami:
na krawężniku siedzi bosa dziewczyna i coś

przyciska kurczowo do piersi. Wygląda
to na martwego wróbla, ale to tylko portfel
z pieniędzmi na mleko, bułki i cukier.

piątek, 14 grudnia 2012

Cell phone


Jesteśmy już trochę wcięci, kolega mówi:
stary, kurwa, tym wierszem dotykasz spraw ostatecznych.
Komórka, na której zapisuję kluczowe frazy,
oznajmia: osiągnąłeś już maksymalną ilość notatek.

Jesteśmy wcięci, w mowie
półtora centymetra od krawędzi, w piśmie przestrzeń paragrafów,

wchodzących w życie z opóźnieniem. Przykro nam, to już koniec,
w dziesięć minut wykupiono wszystkie towary promocyjne.
Komórka, w której zasypiamy,
pełna jest puchu i pustych opakowań.
.