sobota, 29 grudnia 2012

Cmentarz dzieci niepoczętych


Poprawiałem w ogrodzie wiersze znajomej, w tym czasie
nabuzowany pies biegał radośnie i bez celu,
potem wytarzał się w padlinie. Wściekłem się,

ale można było się tego spodziewać,
skoro ma imię po Ryśku Riedlu. Cały w trawie i zwłokach
skowronka? To nie skowronek, to resztki ryb -
pokarm ptaków wodnych,

tych, które rzadziej doświadczają ognia,
niekoniecznie śpiewają, raczej skrzeczą,  gdy coś uwiera je w gardło.  
Poprawiałem w ogrodzie wiersze znajomej,
musiałem przerwać, żeby umyć psa, przygotować  na drogę

od furtki do drzwi, ostatnią
w  dniu dzisiejszym.  Jakby ten kraj chciał mnie uchronić, dbać

o niepoczęte, słabsze,
spalające się mniej skutecznie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz