niedziela, 27 marca 2016

Cirrusy

Pierwszy raz od miesiąca chińskie niebo jest niebieskie.
Widzę wszystko, lecz zamiast odgłosów otoczenia
słucham polskich piosenek o nastolatkach,
które umazały się sosem tysiąca wysp i płaczą, 

że żaden chłopak na nie teraz nie spojrzy.
W centrum handlowym spotykam dziewczynę w czymś,
co przypomina różową piżamę frotte.
Zdjąłbym słuchawki i spytał się: czy tak bardzo podnieca cię

kapitalizm, że czujesz się tu jak w domu? Ale i tak
nie dogadam się w jej narzeczu.
Tak jak ze starszą kobietą przy śmietniku
(w zależności od przyjętej narracji:

grzebie w śmieciach lub segreguje śmieci).
Tak jak z kobietą, która częstowała mnie
pierogami domowej roboty (umiałem jedynie powiedzieć
czy smakuje i czy chcę więcej).

Przypomniała mi rozmowę z babcią, ostatnią
przed wyjazdem: Podgrzać ci jeszcze?
Ciągle gdzieś biegasz. Nie nauczyliśmy się
ze sobą rozmawiać.
Spokojnie, babciu.

Jeszcze się nauczymy. Wracam w lipcu.
Pierwszy raz od miesiąca niebo jest niebieskie.
Na niebie cirrusy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz