poniedziałek, 12 listopada 2012

„Toca” Magdaleny Gałkowskiej już w sprzedaży!


BIBLIOTEKA WSPÓŁCZESNEJ POEZJI POLSKIEJ„Zeszytów Poetyckich”
Redaktor seriiDawid Jung
Redaktor tomu: Robert Rutkowski
Współpraca redakcyjnaJakub Sajkowski
 Grzegorz Łączyk
Blurb: Marcin Orliński


Nie wiemczy poezję Magdaleny Gałkowskiej da się wj akikolwiek sposób zdefiniować, ale jednego jestem pewiente wiersze mają formę ciekłąSłowa nie rozchlapują się tu o przedmioty, ale dopasowują do nich,nadając im określoną fakturę i barwęPoetka potrafi twórczo wykorzystać możliwości jakie daje język 
opowiedzieć własnąprzekonującą historięFormalna płynność okupiona zostaje jednak okrutnieTytuł tomu,
który nawiązuje do średniowiecznych tortur wodnych,można bowiem odczytać jako sugestię, że wszelki życiodajny ruch, w tym ruch miłości czy aktywności twórczejzawsze się wiąże z bólem i utratą. Melancholia to jednak nie jedyny klucz do tej poezji. Z tym, co uciekaGałkowska potrafi bowiem prowadzić zaciekłą walkę.


Marcin Orliński
 Szczegóły zamawiania pod tym linkiem




kobieta ocean

i jest opłata, bardzo słona opłata
za słowo, za dotknięcie,
albo za trochę krwi


Sylvia Plath, "Lady Lazarus"


mam trzydzieści sześć lat, nie boję się,
kiedy przychodzą i przykładają usta.

mogą się zanurzyć, dotykać
do woli, wyławiać ze środka
egzotyczne istoty, patrzeć
jak faluję rozgarniana rękoma.

topielcy nadają mi imiona,
wypisują je na mokrym piasku,
jak ślad dla przypadkowych turystów
i zorganizowanych wycieczek.

za wizyty płaci się ciałem,

a ja potrafię pieścić długo,
aż do podskórnych wylewów,
do ostatniego oddechu
czekać,
aż skuje mnie lód.



debet

Aleksandra umarła rano. teraz jest
popołudnie. matka nie przestaje płakać,
więc milczę i obserwuję słońce,
które uwija się w koronach drzew.

matka zaraz skończy i zdąży złapać jeszcze
ostatni, powrotny promień. bóg przyjmuje
od dziesiątej do dwudziestej. jak w banku 
mamy wieczność, więc dlaczego właśnie dziś

patrzysz na mnie, jakbyś szukał odpowiedzi
na pytania, które niczym debet spędzają nam
sen z powiek? czekam, bo mam pewność,
że wraca się zawsze, by ponieść koszty.



ah1n1

poranne rekwizyty: czarna furgonetka, używany sweter
ze straganu (też czarny). Obama patrzy ze zdjęć
w darmowej gazecie. ostrzegają przed wirusem,
a mnie boli tylko oparzone miejsce i jeszcze nogi

od spacerów po poczekalni. oduczyliśmy się mówić,
doskonalimy jedynie zdolności manualne i poprawność
w pisowni. nie ma wielkich liter, gdy zaczynasz tracić głos.

we mnie też coś przestaje
krzyczeć.


1 komentarz:

  1. czyli mozna się dobrowlonie poddac torturom :) za jedyne 18 zeta :P tanio! a przezycia jedyne w swoim rodzaju :))))
    buziaki dla Was psy i harcerze.

    OdpowiedzUsuń