BIBLIOTEKA WSPÓŁCZESNEJ POEZJI POLSKIEJ„Zeszytów Poetyckich”
Redaktor serii: Dawid Jung
Redaktor serii: Dawid Jung
Redaktor tomu: Robert Rutkowski
Współpraca redakcyjna: Jakub Sajkowski
Grzegorz Łączyk
Blurb: Marcin Orliński
Nie wiem, czy poezję Magdaleny Gałkowskiej da się wj akikolwiek sposób zdefiniować, ale jednego jestem pewien: te wiersze mają formę ciekłą. Słowa nie rozchlapują się tu o przedmioty, ale dopasowują do nich,nadając im określoną fakturę i barwę. Poetka potrafi twórczo wykorzystać możliwości jakie daje język
i opowiedzieć własną, przekonującą historię. Formalna płynność okupiona zostaje jednak okrutnie. Tytuł tomu,
który nawiązuje do średniowiecznych tortur wodnych,można bowiem odczytać jako sugestię, że wszelki życiodajny ruch, w tym ruch miłości czy aktywności twórczej, zawsze się wiąże z bólem i utratą. Melancholia to jednak nie jedyny klucz do tej poezji. Z tym, co ucieka, Gałkowska potrafi bowiem prowadzić zaciekłą walkę.
i opowiedzieć własną, przekonującą historię. Formalna płynność okupiona zostaje jednak okrutnie. Tytuł tomu,
który nawiązuje do średniowiecznych tortur wodnych,można bowiem odczytać jako sugestię, że wszelki życiodajny ruch, w tym ruch miłości czy aktywności twórczej, zawsze się wiąże z bólem i utratą. Melancholia to jednak nie jedyny klucz do tej poezji. Z tym, co ucieka, Gałkowska potrafi bowiem prowadzić zaciekłą walkę.
Marcin Orliński
Szczegóły zamawiania pod tym linkiem.
kobieta ocean
i jest opłata, bardzo słona opłata
za słowo, za dotknięcie,
albo za trochę krwi
Sylvia Plath, "Lady Lazarus"
mam trzydzieści sześć lat, nie boję się,
kiedy przychodzą i przykładają usta.
mogą się zanurzyć, dotykać
do woli, wyławiać ze środka
egzotyczne istoty, patrzeć
jak faluję rozgarniana rękoma.
topielcy nadają mi imiona,
wypisują je na mokrym piasku,
jak ślad dla przypadkowych turystów
i zorganizowanych wycieczek.
za wizyty płaci się ciałem,
a ja potrafię pieścić długo,
aż do podskórnych wylewów,
do ostatniego oddechu
czekać,
aż skuje mnie lód.
debet
Aleksandra umarła rano. teraz jest
popołudnie. matka nie przestaje płakać,
więc milczę i obserwuję słońce,
które uwija się w koronach drzew.
matka zaraz skończy i zdąży złapać jeszcze
ostatni, powrotny promień. bóg przyjmuje
od dziesiątej do dwudziestej. jak w banku
mamy wieczność, więc dlaczego właśnie dziś
patrzysz na mnie, jakbyś szukał odpowiedzi
na pytania, które niczym debet spędzają nam
sen z powiek? czekam, bo mam pewność,
że wraca się zawsze, by ponieść koszty.
ah1n1
poranne rekwizyty: czarna furgonetka, używany sweter
ze straganu (też czarny). Obama patrzy ze zdjęć
w darmowej gazecie. ostrzegają przed wirusem,
a mnie boli tylko oparzone miejsce i jeszcze nogi
od spacerów po poczekalni. oduczyliśmy się mówić,
doskonalimy jedynie zdolności manualne i poprawność
w pisowni. nie ma wielkich liter, gdy zaczynasz tracić głos.
we mnie też coś przestaje
krzyczeć.
czyli mozna się dobrowlonie poddac torturom :) za jedyne 18 zeta :P tanio! a przezycia jedyne w swoim rodzaju :))))
OdpowiedzUsuńbuziaki dla Was psy i harcerze.