niedziela, 12 grudnia 2010

Wyniki Bierezina....

.... czyli o tym, jak żeńskie pół czytnika rozkurwiło kosmos


XVI OKP im. Jacka Bierezina i VI TJW o Czekan Jacka Bierezina - wyniki
Mariusz Grzebalski (przewodniczący),
Marek Krystian Emanuel Baczewski,
Jan Faber,
Renate Schmidgall
i Monika Mosiewicz (sekretarz)

na posiedzeniu 11 grudnia 2010 roku postanowiło przyznać następujące nagrody i wyróżnienia:

Nagrodę Główną - wydanie debiutanckiego tomu wierszy i 1 500 zł - Justynie Krawiec z Łodzi (tom pt. STAN);


Nagrodę Specjalną - 750 zł - Ilonie Witkowskiej z Wrocławia (tom pt. Splendida realta);

Wyróżnienia - 200 zł - pozostałym nominowanym:
Mateuszowi Andale z Warszawy,
Rafałowi Baronowi z Gdańska,
Tomaszowi Bąkowi z Wrocławia,
Kajetanowi Herdyńskiemu z Bournemouth,
Grzegorzowi Jędrkowi z Lipia,
Damianowi Kowalowi z Legnicy,
Mariuszowi Partyce z Zabrza,
Agnieszce Smołusze z Krakowa.

Nagrodę publiczności - 500 zł - otrzymał Kajetan Herdyński.


W VI Turnieju Jednego Wiersza o Czekan Jacka Bierezina jury w składzie:

Marcin Orliński (przewodniczący),
Jakub Skurtys
i Maciej Melecki

przyznało następujące nagrody:

I nagrodę - 300 zł - Kacprowi Płusie z Pabianic;

II nagrodę - 200 zł - Krzysztofowi Kleszczowi z Tomaszowa Mazowieckiego;

trzy równorzędne III nagrody - po 100 zł:
Piotrowi Gajdzie z Tomaszowa Mazowieckiego,
Grzegorzowi Jędrkowi z Lipia
i Agnieszce Smołusze z Krakowa

A oto trzy wiersze laureatki:


Pies.

pies, który we mnie mieszka nie wie, że nie wrócisz.
nie jest spragniony, głodny, nie chce stąd wyjść.
czeka.

potem otwiera oczy i przestaje cię dostrzegać, traci węch.
zwija się w kłębek próbując odnaleźć serce.

pocierasz kciukiem kręgi, poddaje się dłoniom. jest kukiełką,
a jego miejscem są kąty.

pies, który we mnie mieszka składa się z kłów i warczenia.
odzyskał wzrok i węch. teraz nie podejdziesz za blisko.



***



w ten sposób rozpisać można wszystko. w mieście
zanosi się na deszcz, wróżę to z jaskółek,
śmiało pikujących między rozpędzone auta.
z opadających liści, nagłych zbiorowisk
na przystankach autobusów.

słońce prześwietla wszystko, razi ponad
krawędzią dachów. jest coś niepokojącego
w tym widoku. przedarty kadr, sklejony na
ślinę, która wysycha i paruje w tym upale.

ludzie lepią się do powietrza. ich niezdarne,
hamowane wiatrem ruchy przypominają sen:
leżę sparaliżowana i czuję- ktoś zły
trzyma wskazujący palec na moich plecach.

moje ciało faluje jak choroba, nienaturalne
w odbiciach ruszających autobusów. myślę, że
pierwsza kropla przyłożona do piasku
jest bardziej święta niż suche ciało boga
na wilgotnym języku. teraz rozumiesz, chłopczyku?

moja jaskółko z pokruszoną kością, która chowa się
przed deszczem.





już ostatni.

zabrali mi słowa i od teraz będę niema, więc
naucz się słuchać dłoni. one opowiedzą ci
wszystko.


napisać wiersz, który wyjaśni całą złość i
wszystkie jej stany skupienia. wytłumaczy ci,
czemu się chowam, kiedy próbujesz mnie zobaczyć.
z niego mógłbyś się dowiedzieć: zrobiono ze mnie
pole bitwy. na takie rzeczy nie robi się zbliżenia.

ty jesteś bliżej i stąd wyjaśniam: od lat nie miałam
pór roku. rany pękały bez względu na temperaturę.
nie było różnicy, tylko równowaga a świat
zrobiony był z mleka i kości. z takiego mleka,
które białe jak kość tak samo było trwałe.

dlatego zrozum. boję się, więc nigdy ci nie powiem,
jak mocno mnie dotykasz. nie zacznę cię nazywać.
mogę cię jedynie nauczyć:

moja dłoń, która nocą leży ci na sercu:
ona przez sen upewnia mnie, że jesteś.

7 komentarzy: