niedziela, 31 października 2010

Jeden wiersz

Tomasz Majeran

Święty Obrazek.

W tym domu nie ma nikogo, w tym domu
jest święty spokój, niczyj krzyk, niczyj szept,
nic nie rozprasza ciszy; w oku cienie
przedmiotów się kłębią, okruchy zdarzeń,

fragmenty upadłego królestwa, zapisany
twą ręką, zmięty skrawek papieru w dłoni,
to krzesło, pusty wazonik, ten stół, obraz
na ścianie - w uszach tylko cisza dzwoni
na przerwę po końcu świata. Miałaś rację:
jest w nas, jest we mnie dalekie odludzie
i nie ma formy bardziej pojemnej

niż samotność: ciało, jedynie pustkę wokół
siebie mając, zajmuje w niej więcej miejsca
niż powinno, niż wolno mu zająć.

piątek, 22 października 2010

Robert Lowell - Egzorcyzm

I



Jesteśmy tym, co kochamy. Gdy Listopad
porannym szronem zastyga, maleję;
weselny szał powoli obnaża białe zęby,
w niewidzialnej paradując kolczudze —
zieleń w jałowość się przeistacza,
w szary krajobraz Nowej Anglii.
Wskazujesz palcem: Jesteś tym, co kochasz:
Wiem, co to dla kobiety być opuszczoną,
czekać w przedsionku lęku:
Na ile jestem kochana, na tyle jestem —
kobieta uromantycznia swego egzorcystę,
dwie dusze w kokonie tajemnicy.
Twa kobieta tańczy dla ciebie, z dzieckiem na ręku,
tańczy dla ciebie, Dziecko-Czaszka-Uśmiech

II

Dziś rano, jak w domu w Bostonie, śnieg,
czyste czary-koszmary zim z przedszkola;
me okno bieli się jak ekran w kinie,
oślepiające, poplamione, wyklucza wszelki inny widok —
mogę rzucić co chcę na ten pusty ekran,
ale i tak pokaże tylko to co już wybrane:
Melodramat, ona na szpilkach,
tańczy postrzałowe rany na parkiecie.
Me słowa są angielskie, lecz wątek zaczarowany:
jeden mężczyzna, dwie kobiety, zwykły powieściowy wątek.
Jesteś tym, co kochasz...
Nie możesz nosić talentu z sobą jak walizki
Nie waż się przesłać nam miłości, której życie ci odmawia;
czy ty naprawdę wiesz, co zrobiłeś?

translation: Bolesław Taborski

środa, 20 października 2010

Jeden wiersz

klimat łódzki.

Piotr Macierzyński.

XXX

najlepsza samotność jest na Dworcu Kaliskim w Łodzi
siedzę wystawiony na działanie przeciągu
i analizuję regulamin przechowalni nietypowego bagażu
z myślą o sobie
dla rozgrzewki wspominam najokrutniejsze chwile mojego życia
gdy ojciec wyrzucił mnie z domu
i gdy moja noga złapała się w zasadzkę na zająca
metalowa konstrukcja wbiła mi się w podudzie
śmierć do zająca przychodzi ze szprychą od roweru
przebija go na wylot i czeka
uratował mnie weterynarz który przez las wracał z badania krowy
zapadam w sen przerywany
przez straż miejską
opowiadam ci to nie po to żeby cię wzruszyć
chciałbym ci tylko powiedzieć że osrał mnie gołąb

piątek, 15 października 2010

Josif Brodski - Itaka

Wrócić tam,
Gdzie nie było się dwadzieścia lat.
Odnaleźć bosa stopą zostawiony ślad.
Burek swym ujadaniem cały port wypełnia,
Nie wiadomo, z radości, czy zgłupiał doszczętnie.

Przepoconą bieliznę zrzucić z siebie można,
Nie myśl, że w bieliźnie ktoś cię jeszcze pozna.
Tej jednej, co jak mówią, na ciebie czekała,
Nawet nie próbuj szukać, bo już wszystkim dała...

Twój chłopiec, teraz on już sam jest marynarzem.
Patrzy na ciebie z niemym wyrzutem na twarzy.
Nawet z języka, którym wokół mielą ludzie
Nie zrozumiesz nic słowa.

I próżno się trudzić, i próżno się trudzić.
Może to nie ta wyspa? A może zatoka?
Zamiast blasku błękitu wstrętu pełne oka.
Fala od horyzontu płynąca w odmętach
Wymywa dna piasek, to ona pamięta...


tłum. Katarzyna Krzyżewska

wtorek, 12 października 2010

Pan Jakub Sajkowski

Z radością oznajmiam, iż :

"Jury I edycji konkursu poetyckiego o Nagrodę im. Andrzeja Krzyckiego w składzie: Krzysztof Kuczkowski (przewodniczący), Dariusz Dziurzyński, Dawid Jung, Marcin Orliński i Krzysztof Szymoniak z 70 nadesłanych zestawów wierszy wybrało do finału propozycje 10 poetów:Martyny Łogin, Pauliny Król, Joanny Dziwak, Jolanty Nawrot, Grzegorza Jędrka, Pauliny Korzeniewskiej, Joanny Przybylskiej, Jakuba Sajkowskiego, Marcina Makowskiego,Agnieszki Gałązki.
Ostatecznie jury zdecydowało przyznać:
-Wyróżnienie Panu Jakubowi Sajkowskiemu (w postaci pocztówki poetyckiej oraz druku debiutanckiej książki w serii "Biblioteka Debiutów" przy "Zeszytach Poetyckich" pod redakcją Marcina Orlińskiego) -Nagrodę Pani Joannie Dziwak (w postaci druku debiutanckiej książki pod redakcją Krzysztofa Szymoniaka przez „Zeszyty Poetyckie”)
-Nagrodę im. Andrzeja Krzyckiego Pani Agnieszce Gałązce (nagrodą będzie druk w Wydawnictwie „Gaudentinum”).

Wszystkie książki zostaną profesjonalnie opracowane przez redaktorów poetyckich we współpracy z autorami."

(za: http://zeszytypoetyckie.pl/wydarzenia/594-nagroda-im-a-krzyckiego-protoko-z-posiedzenia-jury-)


GRATULUJEMY :)

Ja osobiście klaszczę uszami :))))))))))))))))))))))))))

wtorek, 5 października 2010

Who by fire?

And who by fire?
Who by water?
Who in the sunshine?
Who in the night time?
Who by high ordeal?
Who by common trial?
Who in your merry merry month of May?
Who by very slow decay?
And who shall I say is calling?
(Who shall I say is calling?)

And who in her lonely slip?
Who by barbiturate?
Who in these realms of love?
Who by something blunt?
Who by avalanche?
Who by powder?
Who for his greed?
Who for his hunger?
And who shall I say is calling?
(Who shall I say is calling?)

And who by brave assent?
Who by accident?
Who in solitude?
Who in this mirror?
Who by his lady's command?
Who by his own hand?
Who in mortal chains?
Who in power?
And who shall I say is calling?
(Who shall I say is calling?)

http://www.youtube.com/watch?v=EQTRX23EMNk

http://www.youtube.com/watch?v=XDteoj-jDpE

http://starymarzyciel.wrzuta.pl/audio/3YKwTx5Qquh/maciej_zembaty_-_leonard_cohen_-_kto_w_plomieniach

niedziela, 3 października 2010

You will never walk alone


Who by fire?
Who by water?



Śniło mi się, że byłaś damą z pluszowym pieskiem,
który pozostawia po sobie rude kłaki. To mogły być rewersy

prawdziwego ognia, prawdziwego, piekącego bólu
zżerającego od środka. Na tej ziemi jałowej
nie ma już miejsca na game of chess, na spokojną strategię .

Szachownica jest teraz piłką ze sztucznej skóry, poruszającą się zbyt szybko.
Napędzają ją tysiące krwiożerczych gardeł.

Śniła mi się ta sama piosenka, którą miałem w słuchawkach
gdy odchodziłem w swoją stronę, w dniu, kiedy uciekła od nas ruda.
Zignorowałem cię, choć chciałaś jeszcze o tym porozmawiać.

Teraz zabieram cię z pomiędzy torów pociągu
i zaszywam pod sercem jak tumor cordis, w próżniowej pompie
swojego ciała. Słyszę tę sama piosenkę, zagłusza niepewny stukot kół.

piątek, 1 października 2010

Jeden wiersz

dla mnie i dla ciebie.

Tadeusz Dąbrowski
***

To nieprawda, że świat jest bezustannym powrotem
(kiedyś zgubiłem klucze i nie znalazły się, trzeba
było wymieniać wszystkie zamki). Myślimy
tak, bo szukamy podobieństw, a przecież wiosna

nie bardziej podobna do drugiej wiosny niż do
zimy. Nie masz prawa mówić, że jesteś tym,
kim byłeś wczoraj, choćby dlatego, że wczoraj padał
śnieg, a dzisiaj pada deszcz, który nie jest

ani słońcem za chmurami, ani wodą z nieba.
Niebo zresztą też nazywasz niebem z braku
lepszych określeń. Bo sam chcesz być niebem,

a nie tylko słowem „niebo”, trzymającym
błękitną gąsienicę dla zabawy w ustach.