piątek, 26 grudnia 2014

Stanisław Barańczak (1946-2014)

Shel Silverstein, tłum. Stanisław Barańczak 

Clarence

Clarence Lee, chłopczyk z Tennessee, 
Niczego tak nie kochał jak reklam w TiVi.
Rozwarte oczy wlepiał w ekran szklany
I każdy towar tam reklamowany
Sprowadzał zaraz drogą wysyłkową:
Krem, żeby skóra mogła czuć się zdrowo,
Brylantynę, by włosy elegancko lśniły,
Wybielacz, żeby biele bardziej się bieliły,
Tabletki, żeby zniszczyć ból głowy w zarodku,
Dżinsy, dopasowane do człowieka w środku,
Pastę do zębów „Biały Kieł”
Proszek dla psa, a raczej – pcheł,
Płyn do płukania sobie ust,
Stanik, co uwypukla biust,
Owsianki, buty do rodeo,
Firanki, nową grę video
Lub towarzyską-
Dosłownie wszystko.
Aż pewnego dnia - reklama:
„TRWALSZY TATO! MILSZA MAMA!
NOWOŚĆ! SENSACJA! ULEPSZENIE!
ŚPIESZ SIĘ I SKŁADAJ ZAMÓWIENIE!”
Ma się rozumieć, nasz bohater na to
Z miejsca zamówił nową mamę z tatą;
Gdy przyszła paczka z ulepszoną parą,
Opylił zaraz na pchlim targu starą,
Schował pięćdziesiąt centów do kieszeni
I wszyscy teraz są zadowoleni:
Nowi rodzice – mili, liberalni;
Starzy – znależli robotę w kopalni.
Pamiętaj zatem te proste reguły:
Jeśli rodzice każą jeść brokuły,
Myć ręce, sprzątać w pokoju bałagan,
Jeśli nie szczędzą wymówek i nagan,
Jeżeli nudzą cię i są niemili -
Znaczy to, że się po prostu zużyli.
Natychmiast zamów nową parę i
W ogóle ciesz się życiem jak nasz Clarence Lee.

czwartek, 25 grudnia 2014

ABRh-

Lekarz powiedział: pan ma
najrzadszą grupę krwi, tę samą co zbawiciel. Więc piszę

w statucie, przepraszam, statusie na facebooku:
potrzebna krew dla Jezusa celem powtórnego przyjścia
Polubiło go dwunastu
plus dwie kobiety, żadna z nich nie ma nic

oprócz oka w zdjęciu profilowym, jakby przez judasza
świat dzielił się, wieszał
zamiast tablic pojedyncze paragrafy, statuty,
przepraszam, statusy. Naliczyłem już siedemnaście

wierszy funeralnych pod rząd, które napisałem
bez rzeczywistego zetknięcia ze śmiercią,
zetknięcia z ciałem. Kolega mi mówi: wyglądasz jak nerd,

więc powinieneś tworzyć wiersze antysystemowe
jako wykluczony z obiegu reprodukcyjnego. Więc piszę.
Mam usta pełne cudownego rozmnożenia.


piątek, 19 grudnia 2014

52-gi numer kwartalnika Szafa

W nowej Szafie dość obszerna rozmowa z czytnikiem:

http://szafa.kwartalnik.eu/52/htm/wywiad/poludniak.html


Poza tym, ostatnia już chyba "zajawka" drugiego tomiku:

http://szafa.kwartalnik.eu/52/htm/poezja/sajkowski.html

Poza tym, czytnik recenzuje:

- debiut Rafała Różewicza

http://szafa.kwartalnik.eu/52/htm/krytyka_literacka/sajkowski.html

- książkę prozatorską Marcina Orlińskiego

http://szafa.kwartalnik.eu/52/htm/krytyka_literacka/sajkowski2.html

Brzęknięcia

Potem wynieśliśmy jego meble. Na podwórku
czekała ciężarówka gotowa do drogi.
W środku resztki cementu, splątane łańcuchy.



Mariusz Grzebalski, „Potem”



Śmiałem się z tego chłopca, gdy biegał po klasie
z portfelem wsadzonym w tylną kieszeń tak,
że musiał go przytrzymywać. Teraz

spotykamy się ze znajomymi ze szkoły
na jego pogrzebie. Zawsze był roztrzepany
- wzdychamy ciepło. Zostawiał po sobie dokumenty

albo miedziaki, które zbieraliśmy  na szczęście.
Przypadek, o którym lekarze mówili:
jeden na milion. Przypadek jeden na milion,

kiedy spotykasz urocze studentki
w pociągu do Bielska-Białej,
a one mają naleśniki z malinowym nadzieniem.
Ty to łykasz, choć ojciec powiedziałby,

że nieznanych nie wolno,
że jesteś jak ta foczka w zoo,
u której po śmierci znajdują w brzuchu
setki monet.