sobota, 13 kwietnia 2013

Agieszka Wolny - Hamkało - wiersze


"To jednak wymaga sporego uporu - konsekwentne zajmowanie się czymś, co jest towarem absolutnie zbędnym, nieprzynoszącym ani prestiżu społecznego, ani pieniędzy. Ani to praca, ani hobby. I jakieś to dwuznaczne. No bo powiedzieć poważnie zdanie: "Jestem poetką", "Jestem pisarką" - to jednak jakiś wstyd. Rozmówca patrzy na ciebie z mieszaniną pobłażliwości i rozbawienia: "Nie no, ale poważnie, czym się NAPRAWDĘ zajmujesz?". No więc jesteś leniem, leserem, postacią zbędną z perspektywy społecznej. Nikt nie chce twojego towaru kupić, a towar wymaga poświęceń, jest żarłoczny, pasożytuje na tobie i chce, żebyś mu się w całości oddał. Łatwo popaść w zgorzknienie albo syndrom nieodczytanego geniuszu. Więc warto patrzeć na to wszystko trzeźwo, bez patosu i zbędnego romantyzmu. Nie robić z tego sprawy."

__________________________________________________

odys

Naświnione, pewnie się psy
zerwały z łańcucha i naświniły.
Do czego to podobne. Nie dość,
że człowiek wraca z niczym,
to jeszcze brud ogląda. Nie dość,
że ma w zębach ubytki
i mole mu trawią futra po krewnych,
to naświnione musi oglądać i bać się.

 

wiosna dla dorosłych

Krew na gazetach i rosół z torebki, na której
kura raźno zachęca do zjedzenia rosołu z całkiem
świeżej siebie, a ty całą noc w mieście ujadałeś
i jesteś równie nieżywy. I cię nie dotyczy fizjologia
wiosny, a wiosna jest krwawa. No przecież lubisz
jak się rozklejam, jak mi wyrasta pełnosprawne serce
(kolejne) i mówisz śpisz jeszcze w środeczku i mówisz
uzbroję ziemię, żeby z ulgą wyjechać przyjechać
i stwierdzić: radzisz sobie beze mnie.


jeśli już, to. jeśli jeszcze to też, jeśli chcesz.


Boli go głowa: płaci
ale jest to opłata
do przyjęcia. Zażył żeń-szeń
i apap i chce, żeby mu wierzyć.
Czyta hard kabalistów.
Mogłabym np. pójść
z nim dzisiaj na drinka?

Jestem w szczerym polu
(w głębokiej dupie, jak głosi dystych)
jak głosi brat Łata z zakonu piśmiennych,
bo aniołem jestem tylko w dni parzyste
(wierzę ci). I to, że nie napisałam,
że cię lubię, nie znaczy, że cię nie lubię
(lubię cię). Więc jaki masz smak w ustach,
co teraz robisz i czemu nie ze mną?

I tak, chciałabym, jak mówi psalm,
włożyć ci palec w oko,
dobrać się do mięsa,
nagrać je na płytę. Do tego
(od tego) pada drobny śnieg
w polu nauki, kiedy postanawiam
zawiesić się w funkcji anioła
i jednak przespać się z tobą

w łazience i nagle nie wiem,
jak zacząć, jak przestać, jak
mówią politycy – nie ma
dobrych rozwiązań.
Cudowne zadanie aktorskie:
oswoić twoje nałogi.
Lekką ręką, aniele –
chcę być jednym z nich.



czwartek, 11 kwietnia 2013

Welimir Chlebnikow - wiersze


****


Dziecinko! Skoro się oczy zmęczyły, że otwarte szeroko,
Skoro zgadzają się na miano "bratek",
To się na moje klnę chabrowe oko
Wysoko nosić życia pani kwiatek.
Taki sam przecież jestem, też spadłem z obłoków,
Dużo mi zła wyrządzono
Za to, że jestem inny,
Zawsze odludny,
Wszędzie odlubny.
Chcesz, będziemy brat i siostra,
Bądź co bądź ludzie wolni na wolnej ziemi
Sami prawa tworzymy, nie trzeba się praw obawiać,
Lepimy glinę czynów.
Wiem, że pani jest piękna, kwiatku błękitu,
Jest mi dobrze i niespodzianie,
Kiedy pani mówiąc o Soczi
Delikatne rozszerza oczy.
Ja, który długo wątpiłem we wszystko,
Nagle uwierzyłem na wieki,
Że pisane jest tam,
By nadaremno drwal rąbał...
Wielu zbędnych słów unikniemy.
Będę po prostu modły do pani zanosić,
Jak włochaty duchowny z długą grzywą,
Pić błękitne strumienie czystości
I strasznych imion nie będziemy się bać.





****

W ten dzień błękitnych niedźwiedzi,
Co po rzęsach spokojnych przebiegły,
Ja przewidzę za wodą błękitną
W szkliwie ócz rozkazanie: zbudź się!

Na srebrnej łyżce podanych ócz
Podano mi morze, a nad nim albatros.
Do szumiącego morza, widzę, ptasia Ruś
Poprzez rzęsy przeleci nieznane.

Ale lubios morzany wiatr wywrócił
Czyjś żagiel w wodzie krągło błękitnej.
Ale przez to w beznadziei zatonął
Pierwszy grom i trakt dalej wiosenny.

przeł. Adam Pomorski

__________________________________________________

Welimir (WielimirVelimirChlebnikow ( właśc. Wiktor Władymirowicz Chlebnikow; ur. 9 listopada  1885 -  zm. 28 czerwca 1922) – rosyjski poeta i prozaik, czołowy przedstawiciel rosyjskiego futuryzmu. W swoich wierszach stosował bardzo zaawansowane eksperymenty językowe, nie stronił też od słowiańskiego folkloru i numerologii. Wywarł wielki wpływ na rosyjską poezję, m.in na twórczość Władimira Majakowskiego, z którym opracował manifest rosyjskiego futuryzmu "Policzek smakowi powszechnemu".